Począwszy od jak zwykle niedocenianej lekcji wróżbiarstwa aż do surowych zajęć z profesor McGonagall, znany wszystkim wybraniec nie mógł się na niczym skupić. Przez to Griffindor stracił 20 punktów, ale on się tym nie przejął, bo miał naprawdę duży powód do uciechy. Dzisiaj minęły trzy dni od "przypadkowo" usłyszanej rozmowy Snepa i Malfoya. To właśnie ten dzień o którym mówił blondyn, ten, który może nieść nawet rozwiązanie całej sprawy, która niewątpliwie była podejrzana. Harry co jakiś czas spoglądał w stronę domniemanego zdrajcy jakby bał się, że w każdej chwili może mu uciec, choć nie byłoby to zbyt mądre gdy ktoś od tak wyszedłby podczas lekcji. Chłopak próbował obserwować wroga dyskretnie, ale najwidoczniej nie udawało mu się, gdyż Ślizgon, choć najwidoczniej wyglądał na zaniepokojonego, odwzajemniał spojrzenia Harrego, czego Gryffon nie umiał wytłumaczyć. W pewnej chwili blondyn uśmiechnął się ciepło, przez co wybraniec prawie spadł z krzesła. Co nie zostało nie zauważone przez profesor.
- Widzę, że Pan Potter, lubi zdobywać punkty ujemne, czy może się mylę? -powiedziała poprawiając swoje okulary McGonagall. - Minus 30 punktów dla Griffindoru! I jeszcze raz przyłapie cię na nieuważaniu dostaniesz minus 50 zrozumiano?
- Widzę, że Pan Potter, lubi zdobywać punkty ujemne, czy może się mylę? -powiedziała poprawiając swoje okulary McGonagall. - Minus 30 punktów dla Griffindoru! I jeszcze raz przyłapie cię na nieuważaniu dostaniesz minus 50 zrozumiano?
- Tak, pani profesor. - odpowiedziałem obserwowany przez kilka dziesiąt par Gryffońskich, złych na niego oczu.
Nawet Hermiona lekko go popchnęła dając jasno do zrozumienia, że ma się skupić.
Harry westchnął i próbował powstrzymać się przed palącym pragnienie obrócenia się i zobaczenia jeszcze raz ten uśmiech...
Nawet Hermiona lekko go popchnęła dając jasno do zrozumienia, że ma się skupić.
Harry westchnął i próbował powstrzymać się przed palącym pragnienie obrócenia się i zobaczenia jeszcze raz ten uśmiech...
***
"Przestań już o tym myśleć!" powtarzał w swojej głowie Harry, ale to mu nie pomagało. Pierwszy raz widział uśmiech Malfoya, ale nie taki złośliwy jak co dzień, ale miły i ... przyjazny? Przez chwilę zastanawiał się czy może blondyn tak naprawdę niczego nie knuje, ale szybko mu te pozytywne myśli przeszły. Przypomniał sobie te wszystkie niemiłe, wręcz wredne sytuacje i zdania ze strony Ślizgona. "Tacy się nigdy nie zmieniają". Jego rozmyślania przerwały mu grupka dziewczyn, w które wszedł.
- Przepraszam, bardzo... - mówił podnosząc kartki upuszczone przez jedną z nich.
- Nic nie szkodzi, Harry. - odpowiedział dobrze mu znany głos. Podniósł powoli głowę i zobaczył Ginny. Tak, Ginny! Tego mu potrzeba, rozmowy właśnie z nią. To ona jak i Hermiona umiały wybić mu z głowy różne wręcz "głupoty".
- Hej, Ginny! Nie zauważyłem cię - powiedział zmieszany przez kilka najwidoczniej przyjaciółek Ginny, które z uśmiechami mu się przyglądał. - Moglibyśmy porozmawiać?
- Jasne - odpowiedziała jednocześnie żegnając się z przyjaciółkami i podchodząc do bruneta. - O czym chciałeś porozmawiać?
- Pewnie słyszałaś o dziwnym zachowaniu Malfoya, prawda?
- Ron coś wspominał, ale i bez tego można zauważyć, że jest coś z nim nie tak...
- Widziałem go ostatnio ze Snepem, rozmawiali o jakimś wywarze, podejrzewamy, że on...
- Wątpie - przerwała mu. - Wygląda bardziej na smutnego, niż jakby coś kombinował... Wiesz, że dowiedziałam się od paru Ślizgonek, że on prawie co noc zamyka się w swoim pokoju i nikogo do niego niedopuszcza? Może i jest to Malfoy, ale chyba trochę się martwię...
Harry patrzył z niedowierzaniem w oczach, Ginny ta która była przez tę fretkę wyśmiewana, teraz się o nią martwi?! Teraz te wszystkie naprawdę dziwne myśli wróciły do Gryffona i ten uśmiech... " Co się do licha ze mną dzieje?!"
- Jak się czegoś do wiesz możesz mi powiedzieć. - zaczęła nie zdradzającym żadnych emocji głosem.
- Czemu martwisz się o taka istotę jaką jest Draco Malfoy? - uspokoiwszy się zapytał.
- On też jest człowiekiem, tylko wystarczy spojrzeć na jego rodzinę i już wiadomo dlaczego się tak zachowuje. Nie znam go i nigdy z nim nie rozmawiałam, ale sądzę, że dla przyjaciół pewnie jest miły...
- Przepraszam, bardzo... - mówił podnosząc kartki upuszczone przez jedną z nich.
- Nic nie szkodzi, Harry. - odpowiedział dobrze mu znany głos. Podniósł powoli głowę i zobaczył Ginny. Tak, Ginny! Tego mu potrzeba, rozmowy właśnie z nią. To ona jak i Hermiona umiały wybić mu z głowy różne wręcz "głupoty".
- Hej, Ginny! Nie zauważyłem cię - powiedział zmieszany przez kilka najwidoczniej przyjaciółek Ginny, które z uśmiechami mu się przyglądał. - Moglibyśmy porozmawiać?
- Jasne - odpowiedziała jednocześnie żegnając się z przyjaciółkami i podchodząc do bruneta. - O czym chciałeś porozmawiać?
- Pewnie słyszałaś o dziwnym zachowaniu Malfoya, prawda?
- Ron coś wspominał, ale i bez tego można zauważyć, że jest coś z nim nie tak...
- Widziałem go ostatnio ze Snepem, rozmawiali o jakimś wywarze, podejrzewamy, że on...
- Wątpie - przerwała mu. - Wygląda bardziej na smutnego, niż jakby coś kombinował... Wiesz, że dowiedziałam się od paru Ślizgonek, że on prawie co noc zamyka się w swoim pokoju i nikogo do niego niedopuszcza? Może i jest to Malfoy, ale chyba trochę się martwię...
Harry patrzył z niedowierzaniem w oczach, Ginny ta która była przez tę fretkę wyśmiewana, teraz się o nią martwi?! Teraz te wszystkie naprawdę dziwne myśli wróciły do Gryffona i ten uśmiech... " Co się do licha ze mną dzieje?!"
- Jak się czegoś do wiesz możesz mi powiedzieć. - zaczęła nie zdradzającym żadnych emocji głosem.
- Czemu martwisz się o taka istotę jaką jest Draco Malfoy? - uspokoiwszy się zapytał.
- On też jest człowiekiem, tylko wystarczy spojrzeć na jego rodzinę i już wiadomo dlaczego się tak zachowuje. Nie znam go i nigdy z nim nie rozmawiałam, ale sądzę, że dla przyjaciół pewnie jest miły...
Harry do końca dnia rozmyślał nad słowami przyjaciółki. Nie ważne co teraz o Malfoyu myślał. Chciał poznać odpowiedz na dręczące go pytania.
***
Wybiła północ, zaś Harry czujnie obserwował nie tylko mapę, ale także wyglądał przez okno, które go w jakiś sposób uspakajało. Malfoy wyszedł z pokoju wspólnego Ślizgonów. Gryffon zarzucił na siebie pelerynę niewidkę i podążył za Malfoyem. Gdy go dogonił poczuł coś dziwnego, blondyn zachowywał się już całkowicie dziwnie. Podtrzymywał się ścian, jakby miał zaraz upaść, był pochylony do przodu i oddycha jakby był po naprawdę wyczerpującym maczu quidditcha. W jednej chwili wszystkie podejrzenia i teorie spiskowe rozpadły się. Harry nie wiedział już co myśleć. "Co on robi... Przecież, czy on chce wyjść?" Zdziwiony obserwował, jak Ślizgon wyjmuje klucze, wypowiada hasło i wychodzi jak gdyby nigdy nic. "Skąd on ma klucze?..." Szedł za nim aż pod zakazany las, wtedy Malfoy się zatrzymał i odwrócił dzięki czemu wybraniec mógł dojrzeć jego twarz. Była blada, bardzo blada... Wyglądał na chorego. Blondyn zdjął płaszcz, w który był ubrany. Miał na sobie tylko jakieś stare spodenki, co wywołało jeszcze większe zdziwienie. Od kiedy on ubiera kiedykolwiek takie rzeczy? Nawet po nocach? Nagle Gryffon prawie się przewrócił. Usłyszał wycie wilkołaka. Ale to nie obecność wilkołaka przeraziła go najbardziej, ale fakt że to Malfoy tak wył do księżyca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz